dwie
flagi: BĘDZIEMY Z TOBĄ AŻ DO ŚMIERCI, TORCIDA
Okiem
kibica
Z Zabrza wyjeżdżamy pociągiem w
nocy z piątku na sobotę przed 3cią rano. Psiarnia wysiada w Kędzierzynie i do
samego Poznania jedziemy bez psów (z przesiadką we Wrocławiu). Wysiadamy na stacje
przed Poznaniem Gł. w obawie przed psami, jednak pały i tak wyczajają o co chodzi
i jadą już w zugu do Grodziska (a szkoda bo dzień byłby ciekawszy). Pod stadionem
jesteśmy koło 10:30 (mecz o 16:30). Tu korzystamy z wielkiej dobroci psów i puszczają
nas po 3 do sklepu co 5 minut. Nie będę o tym mówił bo było to więcej niż śmieszne...
na takiej wiosce moglibyśmy być sami i wszędzie przez cały dzień. O pierwszej
wszyscy są już na stadionie. Tam czysta wegetacja... prawie wszyscy śpią. U nas
doping od początku spotkania nawet niezły. Zdobywamy prowadzenie i dalej jest
bardzo przyzwoicie. Niebawem tracimy dwie bramki i doping siada. Od czasu do czasu
jest tylko jakiś okrzyk. W drugiej połowie trochę częściej z naszej strony jakiś
doping. Kolasa nie strzela karnego i 3 punkty przechodzą nam koło nosa. Na stadionie
spokój tylko w drugiej połowie coś się burzą kibice? obok naszego sektora ale
za chwilę jest spokój. Na meczu ochrona (miśki z Lecha) a nawet pokazała się armatka
wodna. Po meczu fajny gest ze strony naszych chłopców, którzy przynoszą nam dwa
baniaki z wodą. Po meczu prowadzą nas przez wioskę a my w międzyczasie posilamy
się w ogródkach. Na dworcu w Poznaniu znów długie oczekiwanie, pociągi są pełne
pielgrzymów i dopiero do pociągu przed północą doczepiają nam wagon. Ogon jedzie
z nami do Lublińca a w Tarnowskich wyprowadzają nas miejscowi mundurowi i prowadzą
na busa. W domach meldujemy się koło 6tej rano.
GKS
Urania (FC. Ruda Śląska - www.rudaslaska.w.pl)